Już jest, już wykiełkowała, już działa – ZAWIŚĆ! Bez cienia wstydu, nawet bez próby owinięcia w cokolwiek, niekoniecznie w bawełnę. Przystojny, atrakcyjny z wdziękiem, jak na rolę, w której tak naprawdę niewiele było do prawdziwego grania – został zaakceptowany, zapamiętany, odniósł SUKCES! I nie jest dobrze, już się nie podoba, że także branża się na nim poznała, że zaproponowano mu następną i znowu następną rolę.
Jak dla kogoś, kto też by tak chciał, ale nie bardzo ma czym ani z czym – nie do zniesienia.
To trzeba skrócić, temu trzeba przeszkodzić. Więc drukuje się zjadliwości – koniecznie z własną fotką
ofensywa niedawnego kochanka Magdy M.
(pewnie też by chciał i nawet mu się nie dziwię)
Małaszyńskiego zobaczymy niemal w każdym nowym serialu
(bo on sam by Małaszyńskiego wykosił, ale mu nie dadzą. I słusznie)
Konkurencję między stacjami, niezależnie od tego, która wygra, wygra jeden człowiek – Małaszyński. Paweł Małaszyński.
Na razie autora skręciło w sprawie sukcesu jednego aktora, ale w tym samym serialu były jeszcze dwie świetne role męskie i tych dwóch aktorów, panów Bartłomieja Świderskiego i Szymona Bobrowskiego już widać w następnych serialach (znowu słusznie), więc jak będzie dalej?
Niech zgadnę, jak to się zaczyna:
I jest:
…tak czy owak Małaszyński. Reszta przy nim jest bez szans
(Znowu słusznie)
Tej zawiści starczyło jeszcze dla Ilony Łepkowskiej, mistrzyni polskich seriali:
jest już u schyłku kariery…
„Jeśli kanonik w Poznaniu zostaje prałatem, szewc w Radomiu kładzie się chory do łóżka” (Karol Irzykowski).
Ten szewc podpisał się: Jacek Wakar.
A kysz!
A to mi przypomina, jak dobre parę dziesiątków lat temu, tacy sami zawistnicy, albo tak samo zmanipulowani przez zawistników, rozpętali narodową wręcz awanturę w sprawie obsadzenia Daniela Olbrychskiego w roli Kmicica.
Jakim prawem ktoś, kto był Azją (Tuhajbejowiczem), bandytą i mordercą, ma teraz być naszym bohaterem narodowym? – rozlegało się w bogoojczyźnianej nucie, jak kraj długi i szeroki.
Jakim prawem? W TELE-ECHU zjawił się pan Daniel i porozmawialiśmy: o zawodzie aktorskim, prawach aktora do każdej roli, którą mu reżyser i producenci zaproponują, a którą on czuje się na siłach zagrać.
Tumult ucichł. Taka była już wówczas siła telewizji. A Olbrychski, tak jak był niezapomnianym Azją, tak Kmicica zagrał w sposób, który na długo utrwalił tę postać w zbiorowej pamięci, być może nawet tych samych, którzy wcześniej bulgotali z zawiści.
I taką zostanie na zawsze siła świetnego aktorstwa.
„idąc przez most spadła mi czapka”. A to znaczy, że czapka szła przez most i mu spadła. Kiedyś kwitowało się to: analfabeta.
A teraz?
„wchodząc do baru przywitała nas pani…” To znaczy, że pani wchodziła do baru i ich przywitała. Było odwrotnie. Jak to się kwituje dzisiaj?
W Polskim Radio I przedstawia się takiego znawcę polskiego języka jako…
d z i e n n i k a r z a
O wstydzie…
A jeśli funkcjonariusz mówi: „znaleziono trzy zwłoki”, co może zrobić dziennikarz z mikrofonem? Może powiedzieć grzecznie: czy mogłaby pani powtórzyć to zdanie? I użyć zwrotu „troje zwłok”? Wszystko.
Pozdrawiam, c.d.n.