Jeśli kanonik w Poznaniu…

2007-09-17 00:00

Już jest, już wykiełkowała, już działa – ZAWIŚĆ! Bez cienia wstydu, nawet bez próby owinięcia w cokolwiek, niekoniecznie w bawełnę. Przystojny, atrakcyjny z wdziękiem, jak na rolę, w której tak naprawdę niewiele było do prawdziwego grania – został zaakceptowany, zapamiętany, odniósł SUKCES! I nie jest dobrze, już się nie podoba, że także branża się na nim poznała, że zaproponowano mu następną i znowu następną rolę.

Jak dla kogoś, kto też by tak chciał, ale nie bardzo ma czym ani z czym – nie do zniesienia.

To trzeba skrócić, temu trzeba przeszkodzić. Więc drukuje się zjadliwości – koniecznie z własną fotką

ofensywa niedawnego kochanka Magdy M.

(pewnie też by chciał i nawet mu się nie dziwię)

Małaszyńskiego zobaczymy niemal w każdym nowym serialu

(bo on sam by Małaszyńskiego wykosił, ale mu nie dadzą. I słusznie)

Konkurencję między stacjami, niezależnie od tego, która wygra, wygra jeden człowiek – Małaszyński. Paweł Małaszyński.


Na razie autora skręciło w sprawie sukcesu jednego aktora, ale w tym samym serialu były jeszcze dwie świetne role męskie i tych dwóch aktorów, panów Bartłomieja Świderskiego i Szymona Bobrowskiego już widać w następnych serialach (znowu słusznie), więc jak będzie dalej?

Niech zgadnę, jak to się zaczyna:

  • wpierw uciska w żołądku, potem
  • skraca oddech,
  • bulgoce w gardle,
  • wdziera się do mózgu,
  • spływa do palców, a z nich
  • na klawiaturę.

I jest:

…tak czy owak Małaszyński. Reszta przy nim jest bez szans

(Znowu słusznie)

Tej zawiści starczyło jeszcze dla Ilony Łepkowskiej, mistrzyni polskich seriali:

jest już u schyłku kariery…


„Jeśli kanonik w Poznaniu zostaje prałatem, szewc w Radomiu kładzie się chory do łóżka” (Karol Irzykowski).

Ten szewc podpisał się: Jacek Wakar.

A kysz!

A to mi przypomina, jak dobre parę dziesiątków lat temu, tacy sami zawistnicy, albo tak samo zmanipulowani przez zawistników, rozpętali narodową wręcz awanturę w sprawie obsadzenia Daniela Olbrychskiego w roli Kmicica.

Jakim prawem ktoś, kto był Azją (Tuhajbejowiczem), bandytą i mordercą, ma teraz być naszym bohaterem narodowym?
– rozlegało się w bogoojczyźnianej nucie, jak kraj długi i szeroki.

Jakim prawem? W TELE-ECHU zjawił się pan Daniel i porozmawialiśmy: o zawodzie aktorskim, prawach aktora do każdej roli, którą mu reżyser i producenci zaproponują, a którą on czuje się na siłach zagrać.

Tumult ucichł. Taka była już wówczas siła telewizji. A Olbrychski, tak jak był niezapomnianym Azją, tak Kmicica zagrał w sposób, który na długo utrwalił tę postać w zbiorowej pamięci, być może nawet tych samych, którzy wcześniej bulgotali z zawiści.

I taką zostanie na zawsze siła świetnego aktorstwa.

Idąc przez most

idąc przez most spadła mi czapka”. A to znaczy, że czapka szła przez most i mu spadła. Kiedyś kwitowało się to: analfabeta.

A teraz?

wchodząc do baru przywitała nas pani…” To znaczy, że pani wchodziła do baru i ich przywitała. Było odwrotnie. Jak to się kwituje dzisiaj?
W Polskim Radio I przedstawia się takiego znawcę polskiego języka jako…
d z i e n n i k a r z a

O wstydzie…

* * *


A jeśli funkcjonariusz mówi: „znaleziono trzy zwłoki”, co może zrobić dziennikarz z mikrofonem? Może powiedzieć grzecznie: czy mogłaby pani powtórzyć to zdanie? I użyć zwrotu „troje zwłok”? Wszystko.

Pozdrawiam, c.d.n.

Irena Dziedzic © 2010 All rights reserved.

Załóż własną stronę internetową za darmoWebnode