Wieża Babel?

2010-01-01 19:03

Jeszcze tylko w druku udaje się uratować pytania i odpowiedzi.  Jeszcze tylko w druku mogą być podredagowane i poprawione, usytuowane po kolei media elektroniczne zafundowały nam KONIEC DIALOGU. 

W radio i w telewizji - chóry i chórki. Nie tylko dwu, bywa że i kilkugłosowe.

Osoby zadające pytania mają uroczy zwyczaj nieinteresowania się pointą odpowiedzi; tuż przed pointą zadają pytanie pomocnicze lub następne. Przestało pomagać „ja panu nie przerywałem”, bo właśnie przerywanie stało się główną cechą naszej wymiany poglądów.  Przy dwóch rozmawiających można jeszcze skonstatować nieporadność, brak manier, a nawet prostactwo prowadzącego, ale przy kilku osobach "dyskutujących" w ten sposób? Powstaje zwyczajny harmider, bazar, pyskówka, z których słuchacz wyłapuje poszczególne słowa, ale już nie słyszy całych zdań. Bywa, że mówiący któremu się przerywa w pół zdania, w pół słowa, nie zaprzestaje mówienia, a przerywający postanawia go przegadać. Wtedy słuchacz obstawia, który prędzej się zmęczy i spasuje. Czy ma to cokolwiek wspólnego z "prezentacją wymiany poglądów uczestników dyskusji"? Celu też nie osiąga. Osiąga natomiast pełne zadowolenie autorów programu: że wyszedł im "taki żywy"...

Sposób mógłby się znaleźć: pod ręką prowadzącego nieduże urządzenie, wyłączające wszystkie mikrofony oprócz jednego. Czyli - technika zamiast manier...

CENA DEMOKRACJI?

O OSOBOWOŚCIACH MÓWI SIĘ

ostatnio głównie w związku z telewizją, a takie w związku z radiem. Mówi się, że osobowości w tych mediach nie ma. Że "ani na kogo popatrzeć, ani kogo posłuchać".  A niby skąd wciąż nowi właściciele telewizji i radia mają wiedzieć, że telewizja jest sztuką osobowości, że radio jest sztuką osobowości, a także teatr, estrada, aż po katedrę uniwersytecką i mównicę w parlamencie? Skąd mają to wiedzieć ludzie przypadkowi, wyciągnięci z dziwnych niebytów? "Moi mają robić!" - mówi taki protegus, który tyle wie o osobowości, że sam jej nie ma. Nawet gdyby dwa razy wszedł na wizję, to i tak wszyscy będą myśleli, że z niej wyszedł. I takie osobowości ujemne tylko podobne sobie mogą zatrudniać. I tylko takim ujemnym osobowościom można wmówić, że należy zapomnieć o służebnej roli dziennikarstwa, bo bardziej opłaci się nowa, usługowa. A od usługowej tytko pół kroku do lokajstwa. 

PRZYPOMNĘ CO PISAŁAM

ładne parę lat temu: "nie można mieć osobowości na ekranie telewizora, nie mając jej poza ekranem . To jednak jest coś innego niż fotogeniczność, czy telegeniczność.  Zdarza się że szarą mysz pokocha kamera, albo sam mikrofon. Ale osobowość, to nie kostium, to charakter postaci. Bywa że drażni, ale ściąga uwagę. 

Drażnienie to też sposób na obecność.

Przypominam sobie wieczór,  podczas którego objawiła się w Warszawie jedna z największych osobowości aktorskich. W roku 1952 poszłam na premierę do Teatru Kameralnego, dawano "Trąd w pałacu sprawiedliwości". W pierwszym akcie kurtyna odsłoniła na scenie kilka postaci.

Jedną z nich, czytającą gazetę, w fotelu, tyłem do widowni.

Zorientowałam się w pewnym momencie, że nie tylko ja, ale i siedzący w pobliżu słuchają wprawdzie dialogujących aktorów, ale patrzą na aktora milczącego!

Wielu z nas o nim słyszało, miał już swoją legendę. Niewielu - widziało go na scenie.

Wstał wreszcie, powiedział kilka słów, odwrócił się do widowni. Wręcz trudno opisać, jak dalece elektryzujący był to sposób pojawienia się Gustawa Holoubka na warszawskiej scenie.

I tak działo się zawsze, przez następne kilkadziesiąt lat. 

Metafizyka?

Osobowość.

O wielkości talentu nie zapominając.

Pozdrawiam,

Irena Dziedzic 

Irena Dziedzic © 2010 All rights reserved.

Załóż własną stronę internetową za darmoWebnode